środa, 10 kwietnia 2013

Zuzia w różowym płaszczu

W poniedziałek i we wtorek miałam wycieczkę. Nie była ona szkolna. Jechały osoby, które chciały, tylko z 3 szkół z naszej miejscowości. Ja jechałam z Eweliną i Kaśką. Trochę mnie to przerażało, bo jest nas trzy, a siedzenie w autobusie jest na dwie osoby. One dwie usiądą razem jak zwykle  a ja sama mam sobie radzić - ale dosiadła się do mnie - taka JEDNA! Laski nie znałam, ale wiedziałam że jest w moim wieku i z mojej szkoły. Jestem miła i pozwoliłam jej usiąść. Przedstawiła mi się, ale nie dosłyszałam zbytnio jej imienia, bo była w końcu 4:30, mój mózg nie pracował na pełnych obrotach - Zuzia, Zosia... ale jednak to pierwsze. Przez cały dzień w końcu nie wiedziałam, wiec mówiła jej "ej ty" - potem nam Kaśka powiedziała, bo sama już zapomniała i się jej spytała! Na co Ewelina "A ja myślałam, że Andżelika!" AHAHAHA~!

Jezu jest tyle do opowiadania, a jestem pewna, że jakby ktoś to przeczytał byłby polany ze śmiechu! Ta laska mnie rozwaliła najbardziej, a moja uprzejmość doprowadziła do tego, że zaczęła mi działać na nerwy i miałam jej dość! Powiedziała mi, że są koleżanki z jej kasy, ale z nimi nie trzyma - kurde, kto normalny jedzie na wycieczkę sam, bez żadnej koleżanki najbliższej, albo kolegi? Zaproponowałam jej, że jak chce to może trzymać się z nami - a ona łaziła za nami jak cień. Wszędzie! Dochodziło do tego to, że nasza nowa koleżanka w ogóle nie rozmawiała z nami tylko czaiła wzrokiem na nas, co było bardzo krępujące i słuchała co my mówimy. Nie lubię czegoś takiego!! Biedna Ewelina i Kaśka czuły się mega obserwowane, a ja kopiowana, bo robiła wszystko co ja, znaczy się patrzyła się tam gdzie ja. A dziewczyną zaglądała przez ramie!


Po całym Marszu Żywych, mieliśmy jechać do pensjonatu i chciała z nami spać Eweliny koleżanka z LO. Ewelina i ja i Kaśka nie bardzo chciałyśmy dzielić pokój z dziwną koleżanką, ale ona walczyła o miejsce z nami - a jak doszło do dzielenia się pokojami to tłumaczyła się, że jesteśmy z tej samej szkoły więc mamy być razem - laska ja cię w ogóle nie znam, a tą koleżankę znałam chociaż z paru imprez, a zwłaszcza że jedna z nas przynajmniej ją znała, a tamtą ŻADNA!

W końcu wyszło na to że spałam z 8 laskami w pokoju i bez koleżanki Ewci. Tak mnie ta laska denerwowała, że nie chcę mi się o niej pisać. Wpadłam do tego pokoju za Kaśką i rzuciłam torbę na łóżku obok niej, a Ewelina na dół piętrowe w jednej linii obok naszych. Zuzia została sama i jej tekst do Kaśki: Ej ja chciałam tu! - serio? To masz problem... Ona na piętrze nie może, bo ma lęk wysokości - trudno. Wiecie co robiła do końca wieczoru, jak ja już leżałam z laskami? Siedziała na moim łóżku w nogach. My gadałyśmy, dzwoniłyśmy do Aśki, chodziłyśmy do kuchni, do chłopaków do pokoju. A ona w tym czasie siedziała cały czas na tym łóżku - czaicie jaka schiza! Po za tym jak rozmowa się rozkręciła to gadałyśmy bite parę godzin i zapominałyśmy, że w pokoju jest jeszcze 6 dziewczyn razem z tą w moich nogach. Przypomniałyśmy sobie o niej jak Ewelina wspomniała coś o Grubsonie, a ona nagle coś powiedziała - nagle sobie o niej przypomniałam.  Całą noc jadłyśmy kupę żarcia - one też coś otwarła, ale praktycznie nic nie jadła. ONA W OGÓLE NIC NIE JADŁA!

Teraz już pokrótce. Godzina 6:45 - słyszę śmiech Kaśki i Ewelinę majaczącą "Idź sobie!". Patrzę na chwilę, a nie miałam okularów na nosie widzę jak Kaśka się trzęsie ze śmiechu i zakrywa. Otwieram po 5 sekundach w inną stronę, a nad łóżkiem Eweliny STOI KTOŚ! 1...2...3...4...5... TO ONA! BOŻE, wiecie jak się zeschizowałam, a Ewelina też. Potem się okazało  że ona sięgała ręcznik swój, który wisiał na kaloryferze obok głowy Eweliny. Sięgała i wyciągnęła rękę po niego, kiedy nagle Ewcia otworzyła oczy. Leżąca tekst do niej: "Ty nosisz okulary?", na co ona "Nooo~!", a biedna Ewelina myślała, że to Kaśka. Po chwili zaczęła gadać "Idź sobie!" w kółko i się śmiać...


Rano laska chciała mi się wpierdolić na moje miejcie przy stole do śniadania. Potem miałam jej już dość... łaziła za nami przez całe odwiedzanie obozu w Oświęcimiu i Brzezince. Zmieniłam Ewelinę w kontaktach na Marika, żebyśmy mogły pisać do sobie spokojnie, żeby się nie zczaiła  że o niej gadamy. W połowie drogi do domu się domyśliła. Nie odzywałam się do niej, a ona do mnie napisała a komórce swojej: "Fajnie że mnie obgadujecie przez telefony. Myślicie, że tego nie widać." Miałam wyjebane i tak pisałam dalej z Eweliną! Pod koniec pytała się mnie czemu siedzę do niej tyłem (3 razy zanim jej odpowiedziałam) i czy się obraziłam - WTF?! Odpowiedziałam jej krótko i chamsko - Nie. Totem czytałam komiks o Auschwitz  a ona "Ciekawe to?" i tak z 3 razy zanim jej odpowiedziałam - "Nie wiem" - a był ciekawy! Koniec podróży wyszłam się z nią nie pożegnałam - rano z Eweliną ją obczaiłyśmy na face i o boże... NIGDY więcej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz