poniedziałek, 23 grudnia 2013

xmas

W końcu wole i święta - chociaż ja osobiście nie odczuwam żeby miały miejsce. Temperatura nadzwyczaj dodatnia, zero śniegu, czyste niebo i bardzo słoneczne. To nie to, co w filmach, które z każdym rokiem się powtarzają.


Dzisiaj z siostrami wstałam o 7 żeby jechać na otwarcie lumpeksu. Okazało się, że nie ma dostawy, ale jest wyprzedaż - 2 złote za sztukę, wszystkie ciuchy, jakie miały na stanie. Aśka mi opowiadała ostatnio o tym, że w zeszłym roku też to było. Tak, więc kupiłam bratu 4 koszulki jak nieśmigane, sobie marynarkę z metką jeszcze, spodnie, koszule, bluzkę, sweter, siostry też sobie coś pobrały i małe dziewczyny też dostały coś. Do mojego autka - tak mam Fiata Pande srebrną od 28 października (właścicielem jestem ja) - kupiłam maskotkę pandy. Generalnie jestem zadowolona, teraz czekam na 30 grudnia na nową dostawę. Przejadę się zobaczyć czy znajdę coś ciekawego.

Boję się o sobie : ( Nie po to męczyłam się przez ileś miesięcy żeby zjechać z wagi trochę, żeby mi wszystko wróciło, a studniówka tuż tuż. Mimo wszystko z wagi 75,8 zjechałam najmniej, do 68,3,co w sumie daje minus 7,5 kg. Teraz tego nie widać, bo jestem przed okresem, ostatnio odstawiłam dietę na bok częściowo. Zajadam słodkie jak głupia bez ograniczeń, a i mało się ruszam, wszystko przez auto i seriale w intrenecie. Po świętach trzeba się porządnie zmobilizować i wrócić do normy i zjechać jeszcze do studniówki parę kilogramów. Na samą studniówkę muszę czekać do 31 stycznia także luzik. Znalazłam sukienkę już (tutaj), a i partnera też mam - mój młodszy kuzyn Patryk. Moje włosy, chociaż są zniszczone, zetnę je dopiero po studniówce na równo. Chce jeszcze na zdjęciach nacieszyć się porządną długością ich ^^

Kupiłam już bilety na Marsów w Rybniku!! Najlepszy prezent na gwiazdkę, sama sobie zrobiłam. Upiekłam już sernik i ciasto, zrobiłam dzisiaj obiad, ostatnio kupiłam choinkę i spakowałam ją z Sylą do małej Pandzi. Jola po raz kolejny nie zdała prawka - tym razem koniec świata - oblała jak wracała do ośrodka, tuż przed wjazdem. Wymusiła pierwszeństwo - masakra! Minęła już wigilia klasowa, ostatnia moja i z naszą wychowawczynią Ulką. Nie gadałam ostatnio z Julą. Ostatnio jak szłam do kina. Potem w ogóle się nie odezwała. Niby planujemy razem iść na Pasterkę, ale nie daje znaku życia. To samo można powiedzieć o mnie, że ja w sumie też mogę się odezwać, ale nie mam głowy do tego. Jestem ciekawa czy jednak mnie zaprosi na sylwestra. Pewnie i tak odmówię, chociaż bym chciała, ale nie chce się bawić z Pauliną. W święta zobaczę się z kuzynkami i pogadam z nimi i może pojadę do nich na Sylwka, ostatnio coś wspominały, że możemy razem się zabawić. Jak Ewelina mnie się ostatnio spytała jak spędzamy sylwestra a ja normalnie odpowiedziałam, że może z rodziną lub u Julii, odwróciła się. Potem się dowiedziałam, że spędza swojego z Asią w domu i mają zamiar oglądać ckliwe filmy dla nastolatek: "Lol", "Camp Rock", Cinderela story", "Hannah movie" - i bardzo się cieszą na ten czas. Przynajmniej Asia, Ewelina widać że udaje : ) Kiedyś planowałam z Eweliną, że w Sylwestra pojedziemy do miasta do klubu samochodem. Tak, tak... dużo się wydarzyło.

Ostatnimy czasy od jakiegoś października jak zaczełam gadać z Julią bywam często w kinie. Gerneralnie z Julią w zeszłym roku chodziłyśmy w czasie jesiennym i zimowym na DKFy. Teraz, żeby jakoś spędzić razem czas, też zaczełyśmy chodzić. Filmy jakie ogstatnio oglądałam to:

  • "W kręgu miłości"- film belgijski
  • "Drugie oblicze" - film amerykański
  • "Carrie" - film amerykański
  • "W imię..." - film polski
  • "Chce się żyć" - film polski
  • "Płynące wieżowce" - film polski
  • "Igrzyska Śmierci: W kręgu ognia" - film amerykański

Teraz w styczniu szykuje się kolejny fajny film z DKFu "Życie Adeli" (zwiastun). Przejdę się, sama czy zkimś - obojętne. Sam DKF kosztuje ulgowy 10 zł, a na film normalny ulgowy 12zł, ale mam magiczną kartę i kupuję za 10 zł. Jeszcze w styczniu idę z rodzeństwem na Hobbita 2 część.

Ostatnio obejrzałam sporo dram, muszę nadrobić niektóre. Nadrobiłam Pamiętniki Wapirów i jestem na bieżąco, a i obejrzałam Breaking Bad. Zarąbisty serial - polecam!


To tyle:
 Wesołych Świąt i bla bla bla :3

piątek, 13 grudnia 2013

everything is fine : )

Wróciłam do szkoły po chorobie. Tak jak planowałam, napisałam zalicznenie z działu z matematyki i poszłam zdać maturę ustną u innej nauczycielki angielskiego - przy okazji to ona będzie mnie pytać na mojej maturze normalnej w maju. Poszło mi 100 razy lepiej niż u mojej nauczycielki, bo moja dała mi 15 pkt. na 30, a u tej nabiłam 26 ^^ - jestem zadowolona. W przyszłym semestrze będę u niej częściej bywała :)


Dogadałam się z Julą, a i o dziwo Ewelina się do mnie normalnie odezwała. Ale co naważniejsze:
Jadę na koncert 30 SECONDS TO MARS!


Jadę na koncert z Aśką i Patrykiem. Patryk pewnie zgarnie jeszcze jakiś znajomych. Wreszcie zobacze Jareda ^^ ciekawe czy Jola by pojechała - ona w końcu zapoczątkowała manie na punkcie Marsów? 
W poniedziałek będę czatować przy komputerze żeby kupić 3 bilety: dla mnie, Patryka i Aśki. Wkurza mnie tylko, że bedzie Golden Circle :| dalszy dystans od Jareda : (

poniedziałek, 9 grudnia 2013

łatwo powiedzieć...

Wieczór, zasmarkana, 4 Trufle, herbata... jak taka hipstera co siedz w domu i cieszy się z tego, że jest singielką i nic jej do życia nie trzeba, tylko kota, czekolady Milki, dobrej książki i Facebooka - jasneee! Taki kit to można wciskać laską od 14-16 roku życia, potem się dorasta i jest inaczej... : (

Cieszę się, że nie idę do szkoły. W końcu, mogę pochorawać, obejrzeć dramy i seriale i filmy- stane się no lifem! Może w końcu przeczytam Igrzyska Śmierci - 2 i 3 cześć, ale poucze się trochę też dla świetego spokoju. Do piątku stwierdziłam, że sobie posiedzę. Jutro i tak mam tylko 3 godziny w szkole, więc strata czasu.

Cięko mi jest! Może i udaje, że jest okej, ale to mnie dobija. Boli mnie, że Ewelinie nie zależy, że ja sama naglę zaczęłam się bać do Niej odezwać, albo inaczej - straciłam ochotę kontaktować się z Nią. Zresztą czemu zawsze ja muszę wszystko naprawiać? Kiedy Ewelina była w dołku, ja ją wyciągałam, ja zaczynałam gadać. Nie rozwiązuje tylko problemów, które wynikają z tego że ja się "obraziłam". Męczy mnie takie zaangażowawie. Uporałam się z największą zmorą jaką miała - Ja i Jula, a nie potrafie zacząć naprawiać z Eweliną. Zawiadłam się na Niej, oczekiwałam od Niej więcej wsparacia i zrozumienia. Myślałam, że będe mogła Jej poopowiać jak spędziłam miło czas z Julą, ale Ją interesowało to co się ciekawego dowiedziałam o reszcie, nie to co ja czuje. Nie interesowało Ją nic co robiłam, co mówiłam, o czym gadałam z Julą, co Jula może myśleć o tym. Straciłam ochotę Jej cokolwiek mówić, po co ma się produkować przed Nią. To smutne, a potem ci mówi, że Ją zlewam i czuje się nie fair - to co ja mam powiedzieć w takim razie?


Nie chcę Juli gadać i się żalić, choć wiem że to robię umyślnie. Mimo wszystko, zawsze jestem na zawołanie dla wszystkich. Kiedy ktokolwiek chciał, żebym przyjechała, chciaż nie miałam ochoty, bałam się kogokolwiek stracić, albo być w ich oczach tą której nie zależy, albo nie mam mnie i coś mnie ominie. Czy to zmięczenie, czy mama nie każe, lub wiem że mam złe oceny z jakiegoś przedmiotu, a jutro sprawdzian, rzucałam wszytko i leciałam - jak taka ofiara losu. Nikt mi niegdy nie dziękował za to że jestem (zadażały się wyjątki), że dałam radę przyjechać, czekałam, czekałam... i się nie doczekałam. A potem robiłam to znów, leciałam i przyjeżdzałam, piłam chciaż nie miałam ochoty. Teraz robię to samo... nie mam swojegozdania, zwasze się podoporządkowuje, tak żeby innym było okej. Może inni tego nie widzią, nie wiem, ale jak to powiedzieć - przyzwyczaiłam się? Być może...

Nie tylko od Eweliny oczekiwałam i oczekuję, ale od Julii też. Siedząc w szkole, nierozmawaiam z nikim, czasem się zdarzy z Asią. Nikt do mnie nie podejdzie - zawsze to ja podchodzę. Powiedziałam mi: "Będę podchodzić!" - zatkało mnie, bo widzę, że woli odwrócić się do swoich, niż podejść do mnie. Nie podeszła, ani wtedy ani teraz. Tylko ja podchodzę... Ja to wszystko nagręcam

Coś mi się wydaję, że gdybym znikneła na tydzień, nikt by nie zauważył. Powiedziałabym tylko: Ej nie bedzie mnie tydzień! - "Czemu? Co tak długo? To do przyszłego tygodnia" i życie kręci się dalej - beze mnie
Ależ tu ciepienia, Kaśka ale ciepisz - hahaha~! Dziecinada - uwielbiam to określenie! Pisząc to mam świadomość, że może to przeczytać Julia. Niektórych rzeczy nie jestem w stanie jej powiedzieć! Wiem, że nie tylko ja mam posrane we łbie, ale jak mogę to spisć anonimowo to czemu nie skorzystać - "to będzie najlepsza terapia dla mnie! Hej Hej!"

Jeżeli już się żale komuś, oczekuj że mi coś odpisze. Nawet jeśli nie odpiszę, mogę oczekiwać, a i tak nic nie powiem że ma napisaś bo chce - "nie bedę się narzucać, co ja jestem Pan Bóg!" - tak sobie myślę. Może i to meczy, ale była bym szczęśliwsza gdybym wiedziała wiele rzeczy, a nie się ich domyślała!

Zrezygnowałam z wyjścia, z zakupów... Jest i kino we wtorek - 몰라요 : (

poniedziałek, 2 grudnia 2013

mów do ręki w takim razie, skoro nie wiesz gdzie mam uszy

Dlaczego bedąc w tym wieku, nie potrafie się dogadać z tyloma ludzmi? To pytanie mnie męczy już od połowy miesiąca. Nawet jeśli układa mi się kontakt z Julią, musi się jebać z Eweliną. Od kiedy śmiało rozmawiam z Julią i Pati i Szymonem kiedy nie ma Pauliny, Ewelina  uświadomiła mi, że czuje sie zlana - w to wszystko dodaje Kasie, z którą nie rozmawiam poza szkołą. Obie doszły do wniosku, że zachowuje się w ich stosunku nie fair, ponieważ kiedy pojawia się Paulina, nagle przypominam sobie o nich i zaczynam sobie z nimi gadać.


Dla mnie brzmi dziecinnie, bo kiedy one ze mną rozmawiają, wolą odwrócić się w swoją stronę i gadać samę, a ja jestem jak jakieś piąte koło u wozu, siedzę, albo ide za nimi i patrze sobie w dal, ale kiedy nagle zaczełam romawiać z Julią, przypomniały sobie "O! Istniej ktoś taki jak Kasia, ale czemu gada z Julią, a nie z nami?! Musimy ją zlać, żeby pokazać, że jej nie potrzebujemy, skoro nas zlewa" -  fuckin' logic! Ewelina namąciła nieźle Kasi w głowie na mój temat, spiskują za moimi plecami, zlewają mnie - świetnie! Odezwałam się do Eweliny, i powiedziałam jej że jeśli ma jakiś problem niech mi to powie normalnie prosto w oczy, bo przez kompa nic nie rozwiążemy. Miała mi powiedzieć kiedy chce się spotkać. Jedno nie wypaliło, drugie też, kiedy w końcu byłyśmy same we 3 - bo Ewelinie koniecznie zależało aby Kasia była przy tym, bo Kasia oczywiście też ma dużo do powiedzenia na mój temat :) - ani jedna nie zaczeła tematu, nic, cisza. Co mi pozostaje, zaczynac temat, czy zlać to. Wybrałam zlać to, ale boli mnie kiedy Julia gada, że Ewelina mierzy ją od góry do dołu jak psa, a ja nic z tym fantem nie moge zrobić. Nie moge zacząć tematu, bo ona mi powie coś w stylu: "Nie zaczynaj tematu i nie najeżdzaj tylko na mnie, bo Kasia też ma coś do powiedzenia i nie rób ze mnie najgorszej!". Gdyby Ewelinie wszystko pasowało nie było by tematu, ale ona nie usiedzi na dupie bez ciągłego marudzenia. Wypluwanie na mnie resztek typu: "...to my byłyśmy z tobą przez te 9 miesięcy", "Julia, to ta którą hejciłaś najbardziej", "Julia nie przestanie zadawać się z Pauliną nawet jeśli byś tego bardzo chciała", "Nic nie mam do Julii, ale ty Kaśka przesadzasz", "Nie przeszkadza ci to co ci Julia o mnie nagadała", "Czuje się jakbym już nie była numerem 1" - fascynujące. Po co kłamie że nie ma nic do Julii skoro ma, po co? Dobrze wiem jaka jest i co mówi o ludziach, siedzi w domu i analizuje jak zachowywałam się w szkole, jak się do niej nie odzywam, jak wracam z Julią ze szkoły, jak witam się z Julią, jak uśmiechamy się do siebie na lekcji, a potem wszystko analizuje z Kasią. Siedząc dzisiaj na lekcji przed nią widziałam jej głowę odwracającą się w tył, gdzie siedziała Patrycja z Mariczką, i Julia z Pauliną i obserwowała je. Brak mi słów czasem - nikt tego nie robi tylko ona, ale oczywiście Kasi też to nie pasuje, zwłaszcza jak Kasia pisze z chłopakiem i ma wszystko w czterech literach, a ja zachowuje się dziecinnie, bo wolę pouczyć się na biologię i prawo zamiast jechać do Kaśki domu żeby z nimi siedzieć razem.


Tak Ewelina, ty zawsze masz rację, człowiek nie może być szczęśliwy, póki ty tego nie stwierdziesz i sama nie będziesz szczęśliwa. Nie wiem czy można to nazwać czasem zazrdością, czy zwykłą nudą w życiu. Nie lubie gadać źle na jej temat, ale co mi pozostaje skoro ona robi to pierwsza.