czwartek, 11 kwietnia 2013

Marsz Żywych 2013 i dwa obozy zagłady

Po całym wyjeździe jestem chora, ale wiecie co wam powiem - warto było jak cholera i jadę na to jeszcze raz za rok, nie ma bata, sama zapłacę za wycieczkę, ale pojadę!

Przystojny kierowca, świetna atmosfera, pogoda nie dopisała, ale tak niesamowite. Szkoda, że dowiedziałam się na końcu co tak naprawdę można robić na marszu. Ludzie tam zabierają różne gadżety jakimi się wymieniają potem i robią sobie zdjęcia. Miałam przypinki z naszym miastem, które dał nam nasz opiekun i flagi takie małe. Nie wiedziałam po co mi to. A inni mieli flagi polski i jakieś tam inne rzeczy. chodzili do tych ludzi. Jeden koleś zdobył flagę USA, a drugi Izraela. Laski miały przypinki  naklejki, bransoletki  opaski. A ludzie tam byli z całego świata - tylko nie z Azji, ale w sumie jaki Żyd z Azji! Widziałam ludzi z Nowej Zelandii, Los Angeles, Kanady, Meksyku itp. okazało się potem, że oni mieli te wszystkie loty i podróże zapewnione za darmo. Słyszałam całe mnóstwo języków - normalnie wieża Babel!


Było mnóstwo przystojnych chłopaków... Całe przejście było fantastyczne. Ludzie na torach kolejowych do Birkenau zostawiali drewniane plakietki z różnymi napisami we wszystkich językach. I wszędzie widziało się kolor niebieski. Jakby płynęła wielka fala XD

W samych obozach następnego dnia na zwiedzaniu dużo się dowiedziałam. Nie wyobrażacie sobie jakie to straszne. Wszyscy zawsze mówią o Auschwitz  ale jak dla mnie najstraszniej było Birkenau. Liczby i fakty mówią za siebie... mieliśmy świetną panią przewodnik - mała babuszkę. Jeśli ktoś nie był... wypada chociaż raz to zobaczyć na własne oczy... Oczy, właśnie te oczy będę widziała już do końca życia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz