Mam do oddania dwie części pierwsze książek Harrego Pottera, bo przetrzymuje je miesiąc dłużej, co równa się wydatek. Muszę iść dziś do fotografa po zdjęcia - wydatek, skserować dokumenty- wydatek, wypłacić wpisowe - wydatek, wydatek, wydatek... pieniądze za szybko uciekają.
Wróciłam z pracy i dowiedziałam się od siostry, że odwołali koncert w Polsce i całą trasę po Europie MBLAQ. Miałam jechać, ale w sobotę się dowiedziałam, że wtedy miałabym pierwsze zajęcia na uczelni dzień po rozpoczęciu studiów. Zresztą to było trochę podejrzane, bo biletów nie było widać na sprzedaż, a żadnych informacji - nic. Było mi żal że znów nie pojadę jak nie wiedziałam, że się koncert nie odbędzie. Miałam to samo co z Marsami, ale wtedy miałam już bilet. Teraz mogę ze spokojem pójść na Yiruma, bo będzie w Poznaniu. Wtedy w końcu będę miała blisko - koło dworca jest Sala Ziemi - ale fajnie : )
Muszę się ogarnąć i pojechać tak o 12:30 i pozałatwiać wszystko przed pracą, a jutro pojadę tam - na uczelnie. Chciałabym, żeby ktoś to za mnie zrobił, ale trzeba się usamodzielnić.
Nadal nie mogę oglądać "Gu Family Book"! Zła jestem na siebie, bo mogłam tego w ogóle nie zaczynać, ale teraz jestem ciekawa, a nie mam jak oglądać. Niech to...
Tak cały czas nabijam wyświetlenia w MV Infinite "Back". Jak nie mogę pomóc blisko, to robię to z daleka.
Ah, zaczęłam się tak śmiać jak to zobaczyłam. Mamy ze sobą tyle wspólnego. Tymczasem miałam taki sen o Bambrze - eh czemu mnie nachodzi, czemu?
Uciekam muszę się czymś zająć, żeby nie myśleć o tym...1, 2,3...mózgo zjeb!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz