środa, 23 lipca 2014

do polski nie chcą

Mam do oddania dwie części pierwsze książek Harrego Pottera, bo przetrzymuje je miesiąc dłużej, co równa się wydatek. Muszę iść dziś do fotografa po zdjęcia - wydatek, skserować dokumenty- wydatek, wypłacić wpisowe - wydatek, wydatek, wydatek... pieniądze za szybko uciekają.

Wróciłam z pracy i dowiedziałam się od siostry, że odwołali koncert w Polsce i całą trasę po Europie MBLAQ. Miałam jechać, ale w sobotę się dowiedziałam, że wtedy miałabym pierwsze zajęcia na uczelni dzień po rozpoczęciu studiów. Zresztą to było trochę podejrzane, bo biletów nie było widać na sprzedaż, a żadnych informacji - nic. Było mi żal że znów nie pojadę jak nie wiedziałam, że się koncert nie odbędzie. Miałam to samo co z Marsami, ale wtedy miałam już bilet. Teraz mogę ze spokojem pójść na Yiruma, bo będzie w Poznaniu. Wtedy w końcu będę miała blisko - koło dworca jest Sala Ziemi - ale fajnie : )


Muszę się ogarnąć i pojechać tak o 12:30 i pozałatwiać wszystko przed pracą, a jutro pojadę tam - na uczelnie. Chciałabym, żeby ktoś to za mnie zrobił, ale trzeba się usamodzielnić.

Nadal nie mogę oglądać "Gu Family Book"! Zła jestem na siebie, bo mogłam tego w ogóle nie zaczynać, ale teraz jestem ciekawa, a nie mam jak oglądać. Niech to...

Tak cały czas nabijam wyświetlenia w MV Infinite "Back". Jak nie mogę pomóc blisko, to robię to z daleka.




Ah, zaczęłam się tak śmiać jak to zobaczyłam. Mamy ze sobą tyle wspólnego. Tymczasem miałam taki sen o Bambrze - eh czemu mnie nachodzi, czemu?

Uciekam muszę się czymś zająć, żeby nie myśleć o tym...1, 2,3...mózgo zjeb!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz