niedziela, 7 lutego 2016

studentem być...

Mam już podpisany kwitek z praktyk, mam wszystkie materiały do nauki, mam indeks, a od jutra zaczyna się wojna. Co mnie najbardziej przeraża - moje zaległości z języków - angielski, migowy i niemiecki - leży i kwiczy. Z francuskiego już tak naprawdę tylko czekam na cud, aby dał test "abcd" - nic mi więcej nie trzeba. Reszta przedmiotów tę mnie przeraża - a w jednym już mi się obecność nie zgadza i już mi pani doktor powiedziała: Będzie do poprawienia. Z jednego nie dałam pracy do oddania, a jeszcze u jednej pani doktor nawet nie chce mi się uczyć - jak zaliczę tą sesje będę wniebowzięta :)

Wstrzymałam dramy, ale i tak mnie do komputera ciągnie. Tym razem nawet mi jakoś super nie zależy: "Byleby było 3!" - to mi w głowie siedzi.

Wrócę tak naprawdę po tym całym Sajgonie, jak już oddam ten indeks z czystym sercem i będzie święty spokój. Odpalę sobie porzuconą dramę z moim Yoo Seung Ho i wszystko i zaczniemy nowy semestr z czystym kontem. Powodzenia dla mnie...

A nich mnie ten człowiek przytuli i zda za mnie te sesje :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz