środa, 2 października 2013

nic się nie kończy bez powodu

Sama nadal nie potrafię w to uwierzyć. Nie odzywałam się do najlepszej koleżanki przeszło 9 miesięcy - mówię o Julii, a tu nagle nie wytrzymałam. Tęsknota wygrała! Ciężko to ogarnąć, ale kiedy doszło do rozłamu między naszą paczką miałam do niej duże pretensje, że mnie zostawiła, złe słowa leciały w jej kierunku niemożliwe, odwróciłam całą rodzinę, znajomych wobec niej, stałam się zimną i złą "suką", patrzyłam na nią z pod byka. Miała przebłyski tęsknoty, ale tłumaczyłam to tak żeby się nie zamartwiać i wszystko szkło dalej… trzeba żyć i się nie przejmować.


Ale teraz… nadszedł taki okres, ta pora roku, wszystko się dość mocno skumulowało. Jeździłam rowerem po mieście i rozmyślałam. Wpadłam w dołek i stresowałam się, kiedy widziałam Julię na każdym kroku. Oczywiście nadaj patrzyłam na nią z pod byka, albo zabijałam ją wzrokiem - co miałam w nawyku, ale po chwili aż mi się smutno robiło, i nie chciałam już taka być. Koleżanki z klasy mnie męczyły, nie dawały mi tego, co kiedyś miałam. Siedzę z Asią i nie gadam z nią za dużo, a z Julą musiałam się rozsiadać, bo nauczyciele z nami nie wytrzymywali. To boli… strasznie. Jeżdżąc w te i z powrotem po mieście, w końcu odważyłam się wjechać na jej ulice gdzie mieszka. Kiedy mijałam jej dom, łzy napłynęły mi do oczu. Unikałam tego miejsca, jak się tylko dało, byle nie rozpamiętywać tego, co było. Wakacje były takim ratunkiem – przez całe 2 miesiące i nawet na zakończeniu roku szkolnego ich nie widziałam. Za to widziałam ją gdzie indziej… Za każdym razem dialog z kuzynem albo siostrą wyglądał tak od rana w wakacje:
– Co Ci się śniło tym razem?
– A jak myślisz?
– Julia?
– *przytakuje*
– To już chyba 4 raz z rzędu. Co tym razem, znów chciałaś ją pobić?
– *przytakuje*
Nie sumowałam tego ile było podczas tych 2 miesięcy, ale na oko tak 40 razy na 60 dni. Za każdym razem to samo… ja byłam ta zła.

Przełom nastąpił niedawno, prawie 2 tygodnie temu. Powiedział Ewelinie o tym i okazało się, że ona też tak ma. Ale ona tak miała od dłuższego czasu, w sensie, że jak napatoczył się temat z nimi to ona gadała, że: „Jula tęskni… patrzy się tęsknym wzrokiem… jedynie z Nią mogłabym się znów zadawać… tęsknie za Nią… ona nic Mi nie zrobiła… nic do Niej nie mam (dość ogólnie powiedziane)… ” – nie cytuje konkretnie bo mogę nie pamiętać dokładnie. Ze mną było odwrotnie wtedy, ale tu nie będę się cytować. Czasem wspominałam o Julii na blogu być może… nie pamiętam, ale na pewno i nie było to na bank w zwrotach grzecznościowych.

Po tym jak powiedziałam Ewelinie o Julii, następnego dnia po fakultetach z polskiego, poszłyśmy na ulicę Juli, bo miasto zrobiło małą imprezę na rzeką. Grali tam muzykę bluesową, żarcie, wata, balony, łodzie i piękna promenada. Naszą uwagę zwróciła „Ściana pragnień” i wypisane na niej po każdej stronie:
  1. Marzę o... (SHINee i Key!)
  2. Moim celem jest... (KOREA PD)
  3. Szczęście to... (K-POP ^^)
Ewelina dopiała swoje, ja swoje (dokładnie to co w nawiasach). I poszłyśmy i mineliśmy się przy okazji z naszą była paczką i Mariką.
c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz