sobota, 12 grudnia 2015

przyspieszone tempo, zwolniony zapłon

Spędzam weekend w akademiku - prawdopodobnie mój ostatni. Mam sprzęt na jakim mogę pracować, więc odpalam rakiety kofeiny i pracuję. Co prawda moja szkoła nie wymaga jakiegoś tam wielkiego zakuwania jak na uczelniach państwowych, ale mam przyspieszony termin końca semestru. Zaraz po przerwie świątecznej, która trwa do 6 stycznia, wracam na uczelnie na dwa dni, aby po tym mieć 4 tygodnie praktyk. 

AŻ 4 TYGODNIE!!!

To jest cały miesiąc wyrwany z kalendarza, tuż przed sesją zimową. Cały nasz rok nie ma zajęć już wtedy. Po tych czterech tygodniach wracamy na 2 tygodnie sesji i później zaczyna się od 22 lutego nowy semestr i sesja poprawkowa. Z tego względu rezygnuje w styczniu i w lutym z akademika i to będzie mój ostatni miesiąc tutaj - i tak nie mogłam się przemóc do moich współlokatorek.

Mam wielkie aspiracje, żeby wyjechać za granicę w marcu i wrócić na czerwiec, ponieważ już 8 czerwca zaczyna się sesja letnia. Zaliczyć i znów wyjechać - gdyby wszystko poszło tak jak mam to na myśli - byłabym wniebowzięta! Wiem, że mój plan wygląda dość optymistycznie, ale żeby to wszystko zrealizować, muszę się postarać o te praktyki bardzo wcześnie. Przyszło mi coś na myśl ostatnio, nie żeby już sobie nie wiadomo co myślała, ale jeżeli (podkreślam) nie wypali mi ten drugi wyjazd w okresie wakacji - to biorę pod uwagę Majorkę - w tym momencie strzelam sobie w kolano, ale jak mam tam jechać to na pewno nie na kuchnię! Wybrałabym ją tylko pod uwagę gdyby chodziło o zarobki. W sumie jakbym sobie rozpisała plusy i minusy to bym miała sporo na minusie, ale tylko JEŻELI.

A wracając do zapierdolu to w sumie zawaliłam sprawę! Najbardziej chodzi tu o języki, ponieważ na ten moment zakończyliśmy wszystkie ćwiczenia z języka angielskiego - co prawda pojawią się jeszcze z 3 godziny w styczniu, ale babka chce je poświęcić na zdawanie egzaminu ustnego - a mam do zaliczenia 4 wejściówki, prezentację i egzamin końcowy. Jakim sposobem to wszystko zawaliła? A no takim, że nie pojawiłam się na zajęciach np. dzisiaj i wczoraj. Sama nie wiem kiedy to wszystko zaliczę, a do tego wszystkiego dochodzi jeszcze język niemiecki - to jest jakieś bagno! Mam do napisania aż dwa działy i jedną wejściówkę i coś jeszcze przyszykowała na zaliczenie, ale nie jestem doinformowana więc w sumie to nie wiem. Został mi ostatni tydzień przed przerwą świąteczną - i właśnie w ten ostatni tydzień mam ćwiczenia gastronomiczne - czyli nie biorę udziału w zajęciach, tylko pracuje darmowo w uczelnianej restauracji. Jak pogodzić ćwiczenia z zaliczaniem?

Odpowiedz brzmi: Nie wiem!

Na rozwiązanie tego problemu mam dwa dni. W poniedziałek zaczynam pięknie prezentacją z dziewczynami z innej grupy na ćwiczeniach z "Podstaw rekreacji", a zaraz po tym cały rok pisze egzamin z wykładów "Technologii produkcji potraw". Jestem ciekawa, kto w tym czasie będzie pracował na restauracji - na pewno nie ja. Mam do napisania jeszcze pracę z ekologii, zaliczenie 3 wejściówek z języka migowego i sama nie wiem czy coś jeszcze. Tak się stresuję, że nie wiem za co się zabrać. Póki co biorę książkę do ręki i idę spać, bo przez cały dzień nie wyszłam z akademika i przez brak ruchu, aż się zmęczyłam.

Żeby nie smucić się za bardzo, pozostawiam po sobie piosenkę, której słuchałam cały dzień i ponieważ nie mogę doczekać się płyty owego artysty, która ukarze się już za 6 dni, mam nadziej że przypadnie Wam do gustu jak i mi przypadła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz