Nadal tego nie ogarnam, a mija już prawie miesiąc od kiedy gadam z Julią. Na żywo, gadać same byłyśmy tylko dwa razy, cała była paczka spotkała się pewnego dnia - 9 październik, tem sam dzień kiedy została założona nasza grupa na facebooku (2 lata isnieje). Nasz jedyny kontakt poza szkołą polega na gadaniu na GG. Nie wchodziłam na moje GG huhu... sporo czasu. Teraz prawie co dzień - bywały i ciężkie dni, ale już są za mną. Jednak musiałyśmy sobie sporo rzeczy i spraw wyjaśnić, i jeszcze wyjaśniamy.
Z początku moja radość na to że z Julą gadam siegała granic, ale nie zuważałam że może ona nie ogarnia tego tak szybko jak ja. Chodzi mi oto, że nagle stałam się szcześliw, że jest jak jest... ma Julie spowrotem, zapomniałam o całej nienawiści i mi odwalało.Nie aż tak, Ewelina określiła tylko potem, że czasem jak coś robiłam albo mówiłam, wyglądało jakbym chciała Julię zgarnąć pod pachę i usadzić obok siebie. Po rozmowie z samą Julą wyszłona to, że Ewelina miała racje. Nie wiedziałam ile czasu dać Julii, a ona też dużo mi nie mówiła jak postrzega wszystko w danym momencie. Kiedy nagle zdałam sobie sprawe, że jej też zależy. To było dość niespodziewane i dziwne... jak sobie to przypomne, aż się sama do siebie uśmiecham. Pierwszy raz od kiedy z nią gadam wypomniała mi coś,nie z przeszłości tej dalekie tylko tej... że nie mogła mnie złapać na GG i chciała pogadać i podejrzewała, że Ewelina znów mi zakazała się nie narzucać jej. Powiem, że poczułam się szczęśliwa słysząc to z jej ust - ta zazdrość - jakie to kochane!
Z ciężkich chwil było tak, że poczuwałam się winna za to co zrobiłam kiedy nie miałyśmy kontatku. Żałuje wszystkiego, Julia też, ale Ewelina mi przypominała że nie tylko ja jestem winna i nie mam robić z Julii świetej. Ja poprostu, bardzo to odczułam.... nie umiem tego zbytnio określić. Po prostu za nią strasznie tęskniłam, chciałam jej przypomnieć o sobie, nie tkwić w tym głupim rozłamie bez ksztyny szczęścia - obrażam w tym momencie Eweline, ale nie o to mi chodzi. Nawet jeśli Ewelina była, to nie wystarczało... módlmy się żeby wszytko się przefiltrowało! Mam nadzieje, że Julia jak i Ewelina wkońcu to zrozumieją...
Ten temat jest ciężki nawet do przelania na papier, wszystko co się dzieje w mojej głowie, buzuje i warjuje... to strasznie uciążliwe. I nic tego co napisałam, nie da się zrozumieć. Świetnie, wychodzina to, że wszystko cojestokej widzę tylko Ja!
sobota, 19 października 2013
środa, 2 października 2013
nic się nie kończy bez powodu
Sama nadal nie potrafię w to uwierzyć. Nie odzywałam się do
najlepszej koleżanki przeszło 9 miesięcy - mówię o Julii, a tu nagle nie
wytrzymałam. Tęsknota wygrała! Ciężko to ogarnąć, ale kiedy doszło do rozłamu
między naszą paczką miałam do niej duże pretensje, że mnie zostawiła, złe słowa
leciały w jej kierunku niemożliwe, odwróciłam całą rodzinę, znajomych wobec
niej, stałam się zimną i złą "suką", patrzyłam na nią z pod byka.
Miała przebłyski tęsknoty, ale tłumaczyłam to tak żeby się nie zamartwiać i
wszystko szkło dalej… trzeba żyć i się nie przejmować.
Ale teraz… nadszedł taki okres, ta pora
roku, wszystko się dość mocno skumulowało. Jeździłam rowerem po mieście i
rozmyślałam. Wpadłam w dołek i stresowałam się, kiedy widziałam Julię na każdym
kroku. Oczywiście nadaj patrzyłam na nią z pod byka, albo zabijałam ją wzrokiem
- co miałam w nawyku, ale po chwili aż mi się smutno robiło, i nie chciałam już
taka być. Koleżanki z klasy mnie męczyły, nie dawały mi tego, co kiedyś miałam.
Siedzę z Asią i nie gadam z nią za dużo, a z Julą musiałam się rozsiadać, bo nauczyciele
z nami nie wytrzymywali. To boli… strasznie. Jeżdżąc w te i z powrotem po
mieście, w końcu odważyłam się wjechać na jej ulice gdzie mieszka. Kiedy
mijałam jej dom, łzy napłynęły mi do oczu. Unikałam tego miejsca, jak się tylko
dało, byle nie rozpamiętywać tego, co było. Wakacje były takim ratunkiem – przez
całe 2 miesiące i nawet na zakończeniu roku szkolnego ich nie widziałam. Za to
widziałam ją gdzie indziej… Za każdym razem dialog z kuzynem albo siostrą
wyglądał tak od rana w wakacje:
– Co Ci się
śniło tym razem?
– A jak
myślisz?
– Julia?
– *przytakuje*
– To już
chyba 4 raz z rzędu. Co tym razem, znów chciałaś ją pobić?
– *przytakuje*
Nie sumowałam tego ile było podczas tych 2 miesięcy, ale na oko
tak 40 razy na 60 dni. Za każdym razem to samo… ja byłam ta zła.
Przełom nastąpił niedawno, prawie 2 tygodnie temu. Powiedział
Ewelinie o tym i okazało się, że ona też tak ma. Ale ona tak miała od dłuższego
czasu, w sensie, że jak napatoczył się temat z nimi to ona gadała, że: „Jula
tęskni… patrzy się tęsknym wzrokiem… jedynie z Nią mogłabym się znów zadawać… tęsknie
za Nią… ona nic Mi nie zrobiła… nic do Niej nie mam (dość ogólnie powiedziane)…
” – nie cytuje konkretnie bo mogę nie pamiętać dokładnie. Ze mną było odwrotnie
wtedy, ale tu nie będę się cytować. Czasem wspominałam o Julii na blogu być
może… nie pamiętam, ale na pewno i nie było to na bank w zwrotach
grzecznościowych.
Po tym jak powiedziałam Ewelinie o Julii, następnego dnia po fakultetach
z polskiego, poszłyśmy na ulicę Juli, bo miasto zrobiło małą imprezę na rzeką.
Grali tam muzykę bluesową, żarcie, wata, balony, łodzie i piękna promenada. Naszą
uwagę zwróciła „Ściana pragnień” i wypisane na niej po każdej stronie:
- Marzę o... (SHINee i Key!)
- Moim celem jest... (KOREA PD)
- Szczęście to... (K-POP ^^)
Ewelina dopiała swoje, ja swoje (dokładnie to co w nawiasach). I poszłyśmy i mineliśmy się przy okazji z naszą była paczką i Mariką.
c.d.n.
Subskrybuj:
Posty (Atom)