Chyba za dużo mieszam ostatnio i niepotrzebnie mówię/piszę za dużo. Nie chcesz zmieniać mojego zdania, nie chcesz ingerować w moje błędne myślenie... ok.
Nawet nie wiesz jak bardzo mnie to boli i myślę coraz więcej na wszystkie inne tematy: dlaczego, po co, jak do tego doszło, co może być tego przyczyną?
Nie chcę Ci tego mówić, bo powiesz mi znowu "myśl co chcesz"
Nawet jeśli mówię Ci, że nie chce tego myślenia, to mnie nie słuchasz.
Nie umiem tak.
Dlatego nie spodziewaj się ode mnie wiele teraz. Czuję się mega przybita tą sytuacją, jak mnie traktujesz ostatnio i osamotniona jednocześnie. Mimo moich starań, żeby zmienić temat i iść dalej z czystym kontem i zamknąć coś co mnie męczy, Ty wolisz o tym nie rozmawiać w ogóle. Nie umiem tak, tym bardziej kiedy powiedziałaś mi że w wielu sprawach się mylę...
Nie lubię się mylić, nie lubię nie wiedzieć, ale skoro nie chcesz mi powiedzieć, to idąc za Twoją zasadą "myśl co chcesz" dochodzę do wniosku że mi nie ufasz, masz mnie za debilkę która tego nie zrozumie i lepiej niech żyje z tym w co "wierzy", robiąc tym samym ze mnie kogoś, kto w moim mniemaniu nie zasługuje na Ciebie.
Ale to tylko mała część myśli jakie mam od czasu kiedy mi pozwalasz "myśleć jak chcę".
Chcę otrzymać od Ciebie odpowiedź, w co Twoim zdaniem błędnie wierzę, co źle oceniam i czy serio myślisz że rada "myśl co chcesz" jest dla mnie dobra.
Polecam nagrania na dysku~
Powodzenia, trzymaj się
Kocham Cię.
P.S. robię to z wielkim bólem, ale chcę wierzyć że to nam pomoże, bo nie chcę Cię stracić