Minęło sporo czasu od kiedy pisałam, ale tak jakoś wyszło.
Obiecałam sobie, że napiszę w końcu post o koncercie z września. Jak tak dalej
pójdzie, to napiszę go we wrześniu – wkurzające. Wróciłam do domu na weekend,
potem mam pełno egzaminów zaliczeniowych, a za dwa tygodnie sesja. A informacja
miesiąca to: 9 lutego wynoszę się z akademika. Koniec Ewy, jej Fagasa,
klawiatury nocami, walenia drzwiami, muzyki na głos i chodzenia po pokoju jak
pojebanym. Miałam tego dość i tego, że musiałam za to płacić tyle pieniędzy.
Razem z Julią doszłyśmy będziemy ten miesiąc dojeżdżać.
Co do szkoły. Zaliczamy powoli wszystko… ładnie idzie, ale
boję się jak zaczną się egzaminy, gdzie wykładowcy wymagają dużo więcej niż
było na wykładach, lub chcą typowo wszystkiego co było, a ja mam braki w
notatkach. Załatwiłam sobie praktyki w wakacje do Francji na Korsyce. Miałam
plany jechać do Grecji, ale stwierdziłam że pojadę z koleżanką. Miałam też w
planach Francję w marcu na 3 miesiące, ale nie mam praktyk krajowych – a robić
je w lutym razem z sesją, oj chyba bym osiwiała.
Dodatkowo jeszcze się okazało kilka dni temu, że obcięli mi stypendium.
Szkoda, teraz będzie ciężej. Może jak się zmotywuje to zdobędę naukowe, ale to
bym musiała się nieźle zmotywować! Na pewno zawalczę w letniej sesji o
stypendium marszałka u nas w gminie, jak moja starsza siostra. Nie ma tam aż
tak wysokich progów, a jakaś kasa jest. A co do kasy, to mam zwrot podatku w
tym roku, nie liczyłam jeszcze ile, ale nie będzie tego mało.
W tym roku wybieram się na Dzień Kultury Koreańskiej, miałam
iść 2 lata temu, ale wyszła pewna smutna sytuacja i nie mogłam tam być, a rok
temu po prostu zapomniałam. Tym razem będę i Sylwia też i parę osób. Będzie
fajnie!
Zbliżają się moje 21 urodziny i z tej okazji postanowiłam, a
raczej sobie zapowiedziałam, że pierwszy raz spróbuje soju. Mam taka ochotę tego cudeńka spróbować, a nigdy nie miałam
okazji – razem z Julką pójdziemy do koreańskiej restauracji, spróbuje jedzenia
i alkoholu. A potem pójdziemy na imprezę, bo urodziny wypadają w studencki
wtorek.
A teraz czas na trochę wiadomości ze wschodu, czyli jak
idą moje dramy w studenckim życiu. Od ostatniego wpisu ukończyłam takie dramy
jak:
- High School Love On
- Modern Farmer
- Pinocchio
I to by było na tyle, bo szczerze powiedziawszy to
zaczęłam oglądać dramy dopiero pod koniec przerwy świątecznej. Bo np. „Modern Farmer” miałam w planach, ale
ponieważ strasznie mi się nudziło nocami zaczęłam ją oglądać i jakoś takoś mi się spodobała. Bardzo
polecam – może fabuła wyda wam się głupkowata, ale czasem potrzeba takich
głupkowatych seriali jak ten – płakałam równie dużo jak i się śmiałam, także
się wyrównało. Znałam z głównej obsady tylko 3 osoby: Lee Hongki, Park Minwoo i
jeden taki (ten co grał na basie). Pod postem wrzucę piosenkę jaką Hongki
śpiewa w dramie – wiecie co, nie przesłuchiwałam jako tako OST, ale teraz
dostałam olśnienia, że przez całą dramę tą samą piosenkę co śpiewa Minki w oryginale
śpiewa Woohyun z Infinite – taka fanka Infinite, a nawet nie zczaiłam że on tam
śpiewa. Jak piosenka wyszła pamiętałam, ale kto normalny pamięta takie rzeczy,
ale że nie skojarzyłam głosu to już sama w siebie przestałam wierzyć!
A teraz czas na nowości: zaczęłam nową, nowiuteńką,
cudowną i rewelacyjną dramę nie z kim innym, a z Ji Chang Wook’ iem (odtwórca
głównej roli i tytułowej w dramie, którą uwielbiam „Warrior Baek Dong Soo”).
Uwierzcie mi lub i nie, ale odsuwałam się od tej dramy kijami i wszystkim co
się dało, ale nie wytrzymałam. Ale kiedy rozpoczęłam oglądanie było wtedy
14 odcinków, i mówię sobie w duchu: „Mamy
sobotę wieczór, ja dopiero zaczęłam. W poniedziałek i we wtorek wychodzą
odcinki także nie zdążę dojechać, tak żebym musiała oglądać na bieżąco.” – Ha,
ha, ha… w środę byłam już po 16 odcinku! W 4 dni! Muszę się leczyć!
Drama się nazywa „Healer” i jest dostępna na viki, ale
przestrzegam, żeby poczekać jak wyjdą wszystkie odcinki, bo konsekwencje ja już
ponoszę - czekam żeby GO zobaczyć!